no to fakt. Zawody były nudne jak flaki z olejem :/ jak byłem o 12 tam to było ciekawiej. Przynajmniej ciągle ktoś zjeżdżał i można było z bliska to obejrzeć. A od 18...
raz, że nic nie było widać, gdzie bym nie stał. Albo zasłaniały drzewa, albo "dekoracje" albo ludzie. Telebimy wielkości paznokcia z przerywaną transmisją. Z tych 22 ton śniegu, zostało chyba 10, bo chłopaki miałem wrażenie momentami bali się jechać w niektóre miejsca, żeby na gołe schody nie trafić. Nie mówiąc już o kolesiach skaczących z samej góry, którzy zamiast lądowaćna zjeździe to lądowali na buli... cud, że sie nie pozabijali. Nawet wypychanie ich nic nie pomogło...
naprawde szkoda, bo zapowiadało się całkiem nieźle, a skończyło się nie wypałem. Ja na miejscu tych najlepszych europejskich snowboardzistów bym się wkurwił, że to tak było zorganizowane. Najbardziej podobał mi się tekst polskiego prezentera, do zawodników - "chłopaki, ukłońcie się". Przypominam, że był tam tylko jeden zawodnik z Polski. Jak mniemam reszta nie znała polskiego. Kto się ukłonił, można sobie wyobrazić... ;)
na pocieche, Clawfinger dał rasowy koncert, zagrali kawał zajebistej muzy, chwała im za to, uratowali impreze.